
Wanda Rutkiewicz – pierwsza himalaistka pośród mężczyzn
- Dlaczego Wanda Rutkiewicz miała tak trudne życie? Jeżeli w jednym diagramie umieścimy despotyczną matkę, przeraźliwie ambitnego ojca i notorycznie zdarzającą się śmierć w rozbitej rodzinie,która pozbawia poczucia bezpieczeństwa – są spore szanse, że życie takiej osoby będzie ogromnie trudną drogą. Takie osoby będą stale dążyć do udowadniania sobie oraz innym, że są coś warci. Dopóki nie odnajdą z powrotem bezpiecznej przystani i o ile w ogóle ją odnajdą. To piszę ja – amator psychologii- Pożałowana Wanda.
Wanda Rutkiewicz była chorobliwie ambitna po ojcu. Zapatrzona w jego sukcesy, próbowała mu zaimponować przez całe życie. Jestem nawet skłonna postawić tezę, że cały wyścig wspinaczkowy zaczął się właśnie od tego. To między innymi ambicja nie pozwoliła Wandzie Rutkiewicz zrezygnować ze wspinaczki. Góry nie były dla niej tylko drogą wolności. Himalaje stały się jej więzieniem, bo tylko na tej płaszczyźnie mogła udowadniać sobie i innym, że jest najlepsza. Nie wierzę w jej duchowe obcowanie z przyrodą. Wanda Rutkiewicz potraktowała góry ambicjonalnie i dlatego w nich poniosła śmierć. Nie potrafiła żyć już tak, jak żyją zwyczajni, szarzy śmiertelnicy.
Wierzę, że oprócz świetnego przygotowania technicznego, trzeba także słuchać tego, co góra ma nam do powiedzenia. Dlatego zawsze bliżej mi do filozofii Wojciecha Kurtyki niż do Jurka Kukuczki. Wandę jednak pokochałam, dlatego że ta kobieta miała ogromnie trudną osobowość i zwyczajnie próbowała sobie z tym poradzić. Dopóki człowiek walczy o siebie, należy próbować go zrozumieć.
Wanda Rutkiewicz była pierwszą kobietą na K2, była pierwszym polakiem i europejczykiem na Evereście, organizowała kobiece wyprawy na Gaszerbrum III czy Gaszerbrum II. Wspięła się na Nanga Parbat. Samotnie dokonała wejścia na Czo Oju. W ogóle zdobyła osiem z czternastu ośmiotysięczników. Wojciech Kurtyka mówi, że cyfry te są pewnym ograniczaniem umysłowym. Że góry to nie tylko liczby i szczyty, ale trudne technicznie ściany – tutaj rozpoczyna się alpinizm i piękno wspinaczki.
Wanda nie miała dobrej sławy w swoim środowisku. Po pierwsze- była kobietą. Wspinaczka wysokogórska przez wiele lat była uznawana za męski sport. Mówiono nawet, że kobiety w górach przynoszą pecha. Uważał tak Andrzej Zawada, Krzysztof Wielicki, a nawet Jerzy Kukuczka. Jednak to była przypadłość polskiej mentalności. Reinhold Messner – pierwszy zdobywca wszystkich ośmiotysięczników- nie widział problemu, by wspinać się z Wandą. Wspierał ją także w organizowaniu kobiecych wypraw. To zagraniczne znajomości otworzyły przed nią drzwi do kariery himalaistki. Jej światowe wsparcie i kontakty sprawiły, że ci górscy seksiści musieli wielokrotnie uśmiechać się do Wandy, gdy mieli problem ze zorganizowaniem własnych wyjazdów w Himalaje.
Po drugie – Wanda Rutkiewicz odziedziczyła despotyzm po matce. Dlatego jej oba małżeństwa się rozpadły i dlatego mało kto chciał wspinać się z Wandą. Duże ekspedycje mają to do siebie, że wiele osób pracuje na sukces wyprawy, ale na sam szczyt docierają niewielkie zespoły. Dwie osoby. Czasem cztery. Ci ludzie poświęcają własne ambicje. Osobiste korzyści są drugorzędne. Przebywanie na takich wysokościach wszystko im wynagradza. Niestety, Wanda nie potrafiła zrezygnować z własnych sukcesów na rzecz wypraw. Zaślepiona własnymi potrzebami, poświęcała resztę zespołu i sama docierała na szczyt. Sukcesy miały należeć tylko do niej. Nieraz ryzykowała powodzenie całej ekspedycji. Na ten syndrom cierpiał także Jerzy Kukuczka.
Dlaczego więc pokonała ją liczba CZTERNAŚCIE oraz OSIEM?
Karawana Marzeń to był ostatni plan tej wybitnej himalaistki. Przerażona swoim wiekiem i spadkiem formy fizycznej zabrnęła jeszcze dalej i postanowiła zdobyć 6 ośmiotysięczników w ciągu roku. Tyle dała sobie czasu, by być pierwszą kobietą, która zdobędzie wszystkie najwyższe szczyty świata. Byłaby wtedy trzecią osobą z takim osiągnięciem. Niestety plan był kompletnie nie do wykonania. Wandą Rutkiewicz kierował strach przemijania. Górskie sukcesy to jedyna rzecz, która ją napędzała. Nic dziwnego, że wizja zakończenia kariery budziły w niej przerażenie. Ktoś tak niezwykle ambitny nigdy nie pogodzi się z przejściem na emeryturę. Choć mogła przepięknie opowiadać o wyprawach młodym ludziom, uczyć ich, wskazywać im drogę, wolała umrzeć w górach, tak jak sobie to przepowiedziała.
Jej brat zginął, gdy był małym chłopcem. Jej ojca zamordowano. Oba jej małżeństwa skończyły się porażką. Ryszard Pawłowski zakwestionował jej wejście na Annapurnę. Gdy się w końcu szczęśliwie zakochała – jej partner zginął podczas wspólnej wyprawy. To niewątpliwie dużo traumatycznych przeżyć. Pomimo tak wielu sukcesów, Wanda nie potrafiła cieszyć się życiem. Nie założyła rodziny, nie posiadała dzieci. Podejrzewam, że była mocno rozdarta, pomiędzy tym, jakie życie wybrała, a pomiędzy życiem, którego pragnęła. Nie potrafiła poświęcić nic, by być po prostu szczęśliwa.
Kanczendzonga – dlaczego Wanda Rutkiewicz wybrała tą górę?
Wanda Rutkiewicz zaginęła podczas realizacji planu Karawany Marzeń. Kanczendzonga to góra, o której mówi się, że nienawidzi kobiet. Wiele z nich poniosło śmierć właśnie tam. Pierwszą polką na tym szczycie była Kinga Baranowska. Dokonała tego dopiero w 2009 roku. Jednak nie sądzę, by z powodu mistycznej nienawiści Kanczendzonga przytuliła Wandę Rutkiewicz na zawsze. Wszyscy wspinacze mówią o walce. Jeżeli przydarzy ci się wypadek w górach, nie możesz odpuścić. Jeśli Twój umysł się podda – przegrywasz. Czy Wanda miała jeszcze siłę, by walczyć? Czy wybór tej wrogiej – wobec kobiet – góry był celowy?
Mama Wandy sympatyzowała z buddyzmem. To sprawiło, że wierzyła, że jej córka żyje. Według jej teorii himalaistka uciekła i zamieszkała w tybetańskim klasztorze. Uważała, że ma duchowy kontakt z córką i że Wanda w końcu jest szczęśliwa. Wierzyła w to do końca swojego życia, a dożyła sędziwego wieku 102 lat. Para wspinaczy, którzy przyszli do domu matki Wandy, powiedzieli, że widzieli w klasztorze kobietę, która wyglądała jak jej córka. Chciałabym w to wierzyć. Byłoby to piękne zakończenie historii mojej bohaterki.
Chciałabym, aby Wanda Rutkiewicz miała łatwiejsze życie. To jak przepięknie wprowadziła kobiety w góry wysokie. Ta jej cała emancypacja – imponujące. Ona zwyczajnie wyprzedziła ducha swoich czasów. Miała tytuł magistra inżyniera elektroniki. Znała się na marketingu, wiedziała, z kim rozmawiać i jak rozmawiać, by osiągnąć sukces. Świetnie prezentowała się w telewizji. Gdyby tylko żyła w naszych czasach, zdobywałaby właśnie zimą K2 i byłaby mistrzynią Social Mediów.
Pomimo całej gamy czarnych historii, pomimo wad, pomimo wrodzonego despotyzmu, chorej ambicji – Wanda Rutkiewicz pozostanie moją bohaterką. Między innymi dlatego, że pionierzy zawsze mają pod górkę, a ja lubię ludzi, którzy mają pod górkę.
Źródła zdjęć: Foto główne: (Sondeep / East New) Foto w żółtym kombinezonie – (prawdopodobnie Bogdan Jankowski) Foto: Jerzy Kukuczka, Wanda Rutkiewicz i Krzysztof Wielicki – (AGENCJA SE/EAST NEWS) Foto ślubne – (archiwum Eugeniji Murauskiené / zbiory Muzeum Sportu i Turystyki)
Najnowsze komentarze