Filip Gołda (Ninja Syndrom): Nasza publiczność to nie klasyczna, metalowa grupa w jeansowych kamizelkach. [wywiad]

Filip Gołda (Ninja Syndrom): Nasza publiczność to nie klasyczna, metalowa grupa w jeansowych kamizelkach. [wywiad]

Filip Gołda – muzyk zaangażowany. Jego gitara liczy osiem strun. Na co dzień gra z zespołem Ninja Syndrom i jest naczelnym chirurgiem tej operacji.

 

 

Jak oceniasz obecną sytuację na polskiej scenie rockowej?

Będąc kompletnie szczerym – nie znam sytuacji na polskiej scenie rockowej. Znam zespoły, z którymi dzieliliśmy scenę (wielka piątka dla Hope, chłopaki niebawem puszczają nową płytę, Traces to Nowhere podzielili się niedawno nowym klipem, I Was Born Twice robią doskonałą robotę), znam tuzów gatunku jak Behemoth, czy Decapitated, lubię Luxtorpedę. Ostatnie dwa lata spędziliśmy koncertując, poza granicami kraju, mogliśmy zatem nieco „wypaść z obiegu”.

Widzę natomiast ogrom kapel, które starają się przebić ze swoimi treściami poprzez social media, więc chyba jest całkiem nieźle. Ostatnio wróciłem do pracy w studio z rockowymi zespołami. Kończymy właśnie płytę Authority – będzie serio bardzo fajnie. Reasumując – coś się na tej scenie dzieje, mam teraz więcej czasu, żeby tego doświadczyć – zapytaj mnie w przyszłym roku!

Zagraliście z Ninja Syndrom koncerty m.in. w Bułgarii, Mołdawii, Rumunii i na Węgrzech. Jak wyglądają koncerty w Polsce, a jak w innych krajach? Są jakieś znaczące różnice?

Byłem oszołomiony tym, jak dobrze wyposażone są kluby w tych miejscach. Dobrej jakości nagłośnienie i backline jest tam zupełnym standardem – u nas niekoniecznie. Osobnym tematem jest publiczność – grając tam, masz wrażenie, że ludzie są głodni takich wydarzeń, każde z nich to swoisty „event”. Osoby, które spotkaliśmy w ciągu ostatniej, trwającej prawie miesiąc trasy, były bardzo pomocne i otwarte – moglibyśmy się od nich naprawdę dużo nauczyć.

Dwa ostatnie koncerty w ramach ubiegłorocznej trasy miały miejsce w Polsce. W Warszawie i w naszych rodzinnych Kielcach (które wyłączam z zestawienia, no place like home, zawyżają stawkę). Gig w Warszawie był całkiem udany, frekwencja dopisała, dzieliliśmy scenę ze wspomnianymi Hope i Traces to Nowhere – było naprawdę dobrze.

Natomiast nasze poprzednie doświadczenia w graniu koncertów w Polsce (zdaje się ostatnie miały miejsce w 2015 albo 2016 roku) nie były aż tak różowe. Ludzie nie mają w zwyczaju chodzić na koncerty zespołów, które nie mają „dużej” nazwy. Nie są ciekawi nowości, swoistych odkryć – zupełnie odwrotnie niż publiczność w krajach, które odwiedziliśmy. To chyba najbardziej widoczna różnica.

Ninja Syndrom

Fot. Patryk Ptak

Marek Piekarczyk w jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że nie chce zostać starym piernikiem, który tylko odrywa kupony od sławy. Gdzie Ty widzisz siebie jako muzyka w wieku 60 lat?

Nie mam pojęcia. Jasne, że chciałbym wytrwać w postanowieniu i robić muzykę, której ludzie przez te wszystkie lata chcieliby słuchać. Jednak to chyba zbyt dużo czasu i zbyt duża abstrakcja, wizualizacja czegoś takiego. Przynajmniej dla mnie.

Budowanie własnej marki zabiera Ci większość czasu. Co, jeśli się nie uda z muzyką? Masz na siebie plan B?

Kiedyś bardzo dużo pracowałem studyjnie. Mowa o nagraniach, produkcji muzyki, aranżacjach. Często też nagrywałem gitary na produkcję innych artystów. Powiedzmy, że jest to relatywnie „łatwiejsza” praca, niż starania stworzenia marki zespołu z autorskim materiałem od podstaw. Podejrzewam, że jeżeli nie uda się nic zwojować z Ninja Syndrom, albo dowolnym innym projektem, wrócę do tego typu zajęć.

Zasadniczo – może to tragedia, może to zaleta, ale zdaje się, że nic innego nie potrafię.

Wyobraź sobie, że stoi przed Tobą 13-letni chłopak z gitarą i pyta Cię o radę, jak zostać najlepszym gitarzystą na świecie. Nie chce on też grać tylko w garażu swojego ojca. Co mu radzisz?

Nie wiem jak zostać najlepszym gitarzystą na świecie, z wiekiem straciłem też rozumienie tego pojęcia. Co to znaczy być „najlepszym”? Grać najbardziej pojebane, techniczne rzeczy? Pisać absolutnie piękne melodie? Co to znaczy „piękne” dla mnie, a co znaczy dla Ciebie? Wiesz, wszystko jest absolutnie relatywne, mówimy tak naprawdę o gustach.

Co do drugiej części tego pytania – przede wszystkim, nigdy nie należy dać sobie powiedzieć „nie da się”. Sam usłyszałem to setki razy, także od byłych członków różnych zespołów, w których miałem okazję grać. „Nie da się”, „zejdź na ziemię” etc. Ostatnim razem coś takiego powiedział do mnie człowiek, z którym tworzyliśmy naprawdę zajebiste rzeczy. „Odleciałeś w kosmos, weź, zejdź na ziemię”.

Rok później miałem za sobą międzynarodową trasę koncertową i przygotowywałem materiał na sesję nagraniową z Danielem Bergstrandem, jednym z najbardziej rozchwytywanych producentów muzyki metalowej na świecie. Kolegi już wtedy z nami nie było. Kurwa, naprawdę, da się.

Oczywiście, powiedziałbym też, żeby dużo ćwiczył i grał z różnymi, najlepiej bardziej zaawansowanymi od siebie muzykami – to ta nudna część.

Ninja Syndrom

@ns_iceman

Kto jest najlepszym gitarzystą na świecie i dlaczego?

Pośrednio chyba odpowiedziałem na to pytanie powyżej, ale jeżeli naprawdę mam podać jedno nazwisko…Dla mnie (podkreślam, subiektywnie, dla mnie) niesamowitym gościem jest Guthrie Govan. Absolutnie doskonały techniczne, melodycznie, facet potrafi zagrać naprawdę wszystko, świetnie wpasować się w gatunkowo każdy materiał, a przy tym zachować w tym graniu swój „charakter”. Top!

Z kim chciałbyś stanąć na jednej scenie, a z kim nigdy nie zagrasz?

Artystycznie, dzielenie sceny z zespołem Meshuggah byłoby niebywałym przeżyciem. Jednak trasa z Periphery wygląda mi na dobrą imprezę. Jestem niezdecydowany. Z kim nigdy nie zagram? Nie zakładam takich rzeczy. Może głupim pomysłem byłoby połączenie sił z Wszechmocnym Zenkiem Martyniukiem, ale nie ma tu krzty hate’u czy złych emocji. Po prostu muzycznie, gatunkowo, to chyba głupi pomysł, niesklejalny.

Co wolisz?

Marilyn Monroe czy Brigitte Bardot?

Brigitte Bardot.

Chałtura na weselu córki Donalda Trumpa, czy prywatny koncert u Królowej Elżbiety?

Prywatny koncert u Królowej. Donald Trump nie wygląda na sympatycznego gościa.

Duet z Dawidem Podsiadło czy Taco Hemingwayem?

Zrobiliśmy ostatnio pół-żartem cover popularnej pieśni „Tamagotchi” duetu Taco Hemingway i Quebonafide. Nie wytrzymał kilku dni, został zdjęty z YouTube na żądanie wytwórni. Także, no został chyba tylko Podsiadło.

Stranger Things czy Dark?

Stranger Things, jestem fanem!

 

Kilka pytań o Ninja Syndrom

 

Ostatni Wasz album powstawał u światowej sławy producenta rockowego Daniela Bergstranda. Pracował on m.in. z Behemothem i Meshuggah. Jaki jest następny cel Ninja Syndrom?

Osobiście lubię planować rzeczy metodą małych kroków, także – wydanie tego materiału. W tym momencie piosenki są już gotowe, pierwszy teledysk także – kilka jeszcze w produkcji. Czekamy też na okładkowe zdjęcie od Wiktora Franko, niesamowitego fotografa. Następnie? Pewnie coś nowego, może nowy materiał za jakiś czas. Mam już nawet wybrane studio, w którym chciałbym nagrywać, reszcie chłopaków pomysł się spodobał. Zobaczymy.

Kiedy będzie można Was usłyszeć na żywo? Planujcie koncerty na jesień?

Jest taka szansa, akurat bookingiem się nie zajmuję, ale z tego co usłyszałem – bardzo prawdopodobna jest trasa na terenie naszego kraju.

Jak wygląda klasyczna fanka Ninja Syndrom?

Nie mam bladego pojęcia! Jedyne co zauważyłem – nasza publiczność to nie klasyczna, metalowa grupa w jeansowych kamizelkach i z plecakami-kostkami. Gramy widocznie muzykę, która trafia do innych odbiorców, bardziej może otwartych na nowe połączenia, nowoczesne rozwiązania.

Gdzie można kupić Waszą płytę?

Z przyjemnością muszę powiedzieć, że nakład drugiego albumu jest wyprzedany, nie planujemy „dodruku”.

‘Zapadam się’ jest dostępna za darmo na YouTube, 27.04 pojawi się też na takich serwisach jak iTunes, Spotify, Tidal itd. Niedługo później zagości tam pewnie też EP II. Co do ‚Tokyo’, czyli naszego najnowszego wydawnictwa, nie znam jeszcze szczegółów premiery. Wiem tyle, że na pewno pojawi się jeszcze w tym roku.

Ostatnie bardzo ważne pytanie. 

Szczyt Twoich artystycznych marzeń to?

Nie wiem gdzie jest szczyt. Nie mam momentu, w którym mówisz – dalej już nic nie ma. Zawsze jest jeszcze coś fajnego do zrobienia.

 

Dziękuję za rozmowę. Zgodnie z prośbą z pierwszego pytania – widzimy się za rok.


Więcej Filipa oraz Ninja Syndrom znajdziecie tutaj:

Instagram @ns_iceman

Instagram @weareninjasyndrom

 

Fotografie pochodzą z prywatnej kolekcji Filipa Gołdy. (Fot. główna. Mateusz Pulit)

 

Instagram

No images found!
Try some other hashtag or username