Everest – film – Od tego wszystko się zaczęło
Pamiętam, jak po seansie zalewałam się łzami. Na szczęście, pod okularami nikt nie widział mojego emocjonalnego rozchwiania. Nigdy wcześniej ani później, żaden film nie wywołał we mnie takich emocji. Pamiętam, że gdy wyszłam z kina, odechciało mi się żyć i ta chandra trwała jeszcze przez kilka następnych miesięcy. Historia z filmu nie dawała mi spokoju. Ekspedycja z 1996 roku wierciła mi mocno dziurę w głowie. Lubię poznawać i analizować ciekawe historie. Zaczęłam wertować wszystkie dokumenty, analizy naukowców, filmy, opinie i wsiąkłam.
Everest opowiada historię ludzi, którzy pod przewodnictwem doświadczonego himalaisty Roba Halla wyruszają w podróż, by zdobyć największą górę świata Mount Everest. Od momentu, gdy Edmund Hillary zdobył szczyt Everestu, jako pierwszy człowiek na świecie, minęło trochę czasu. Komercyjne ekspedycje amatorów nikogo już nie dziwią. Góra nadal jest dzika i nieobliczalna, jednak dostęp do niej jest powszechny. Wystarczy posiadać grubą kasę w portfelu. Reżyser Baltasar Kormákur postawił na powolną narrację tej historii. Pozwala nam poprzez ten zabieg na zapoznanie się z poszczególnymi bohaterami. Możemy sobie wyrobić opinię na ich temat, polubić ich lub nie. Dostajemy także garść istotnych informacji o tym, jakie zasady panują podczas wspinaczki wysokogórskiej. Garść nie brzmi zbyt profesjonalnie, ale dla zwykłego laika, który pojęcie o górach ma znikome, w zupełności wystarczy. Poznajemy powody, dla których Ci konkretni ludzie postanowili porzucić swoje bezpieczne życie i wyruszyli w podróż, gdzie nikt nie może zagwarantować im ani zwycięstwa, ani przeżycia.
Gdy ze spokojem przyglądamy się bohaterom na ekranie, wszystko wydaje się mieć idealny przebieg. Są doskonale przygotowani, większość z nich ma na koncie zdobyte szczyty. Od strony organizatorskiej też nic nie zwiastuje, że będzie to jedna z najtragiczniejszych w historii wypraw na Mount Everest. Jednak wraz z nadejściem dnia ataku szczytowego zaczyna być naprawdę przerażająco. Reżyser karmi nas pięknymi krajobrazami, dostraja to wszystko doskonałą muzyką, by za dosłownie moment doszczętnie rozwalić widza na łopatki. Zaczyna być coraz zimniej i nagle czuje się taką niemoc, którą trudno opisać i zrozumieć. Jeżeli sobie uświadomimy, że ta opowieść wydarzyła się naprawdę, to odczucie jeszcze mocniej się pogłębia. Baltasar Kormákur opowiedział to doskonale.
Aktorsko też jest naprawdę dobrze. Jason Clarke jako Rob Hall wypadł świetnie. Widzowie są zgodni, że nikt lepiej nie zagrałby tej postaci. Jest zjawiskowy, od początku do końca i nadaje realności tej tragicznej narracji. Aż trudno momentami uwierzyć, że to tylko gra aktorska. Dodatkowo Jake Gyllenhaal. Choć jego postać występuje na ekranie w mniejszej częstotliwości, to ze swoim nieodpartym urokiem osobistym kradnie całą uwagę, gdy tylko się pojawia. Pytanie, czy jest taki film, w którym tego nie robi? To bardzo utalentowany aktor. Świetnie wpisał się w postać Scotta Fischera. Szefa konkurencyjnej ekspedycji. Totalnie zdobył moją sympatię i było mi ciężko na sercu, gdy oglądałam jego zmagania w drodze na szczyt.
Było mi mało. To niezwykle przejmująca historia. 15 wspinaczy ginie podczas próby zdobycia Everestu. Niektórzy osiągają swój cel, niektórzy giną jeszcze w drodze. Jak przy każdej takiej katastrofie, nasuwa się pytanie, kto zawinił? Czy można było temu zapobiec? Amerykański pisarz i dziennikarz, a przede wszystkim uczestnik tej ekspedycji Jon Krakauer próbuje odpowiedzieć na to pytanie w swojej książce „Wszystko za Everest”. Skubany ma talent. Opisuje tę historię z własnej perspektywy, nie kryjąc przy tym krytyki dla całego przedsięwzięcia. Gdy film wydawał mi się niesamowicie emocjonalny i ciężki, tak ta książka przerasta te wrażenia dwa razy mocniej. Cały czas odkłada się ją na bok, mówiąc sobie w głowie, że już więcej nie chce się wiedzieć. Jednak ciekawość jest tak silna, że ciągle się do niej wraca.
Jon Krakauer swą opowieścią bardzo absorbuje, sprawia, że trudno nam się skupić na czymkolwiek innym. Gdy opisuje punkt kulminacyjny tej wyprawy, głowa eksploduje. Książka jest bardzo szczegółowa, malownicza i emocjonalna. Ukazuje także prawdę o filmowej wersji. Kilka faktów się nie zgadza. Cóż, w tym wypadku wygrało widowisko. Jednak szczególnie powinna Was zainteresować historia Becka Weathersa. Jego historia w filmie opisana jest mocno niespójnie, a w rzeczywistości ten człowiek przeżył niezły kocioł. Bardzo teraz rwę sobie włosy z głowy, że nie mogę Wam opowiedzieć wszystkich szczegółów i różnic, ale liczę, że część z Was zainteresuje się tematem i sięgnie po film, a potem po książkę, a potem po kolejną książkę.
Jon Krakauer to naprawdę świetny pisarz i byłoby idealnie, gdyby tylko nie użył swojej książki jako ataku na jednego z przewodników konkurencyjnej ekspedycji, którą kierował Scott Fisher. Mowa o rosyjskim himalaiście Anatolijim Bukriejewie. Wniosek sam może się nasuwać, skąd atak akurat na tego osobnika. Nie ulegajmy jednak sile sugestii, analizujmy same fakty. Anatoli Bukriejew to doświadczony wspinacz, niezwykle zdolny i oddany górom. Oddany także Scottowi Fisherowi. Oboje wyznawali podobną filozofię względem gór, jeśli nie jesteś zdolny się wspinać, nie rób tego, nikt tego za Ciebie nie zrobi. To góra ma zawsze ostatnie słowo, ona decyduje. Bukriejew, pomimo iż z wykształcenia był fizykiem, to góry były jego pracą, którą traktował z należytym szacunkiem.
Szczerze mówiąc, nie odczuwam w górach strachu. Wręcz przeciwnie… czuję, że moje ramiona się prostują, wyciągają, jak u ptaka, który rozpościera skrzydła. Czerpię przyjemność z danej mi wolności i wysokości. Dopiero wtedy, gdy wracam do życia w dole, zaczyna mi doskwierać ciężar świata.
Anatolij BukriejewZasadniczo wspinanie się bez tlenu budzi wielkie kontrowersje w środowisku himalaistów oraz lekarzy. Jedni uważają, że to głupota wspinać się bez aparatury tlenowej, drudzy zaś uważają, że jest to możliwe i chętne korzystają z tej opcji. Jednak decydują się na to jedynie doświadczeni himalaiści. Anatoli Bukriejew zdobywał szczyty bez tlenu od początku swojej kariery. Rob Hall mówił do swoich podopiecznych, że przebywanie na takich wysokościach, na których się znajdą, zdobywając szczyt, to powolne umieranie. Tzw. strefa śmierci. Sęk w tym, by w odpowiednim czasie dotrzeć na szczyt, ale także, co jeszcze ważniejsze w odpowiednim momencie wrócić do obozu. Aklimatyzacja i czas jest kluczowy. Aparatura tlenowa wspomaga wspinaczy podczas ataku. Pozwala im na swobodniejsze oddychanie, co przekłada się na mniejsze ryzyko zachorowania na chorobę wysokogórską.
Obaj autorzy książek są zgodni co do tego, iż organizacyjnie ta ekspedycja kulała, wiele istotnych faktów nie zostało dopilnowanych. Normy nie zostały spełnione, czas także został przekroczony. Jednak Krakauer głównie zarzuca Anatoliemu, że ten będąc przewodnikiem, powinien wspomagać się tlenem. Anatoli Bukriejew odpowiedział Krakauerowi na te zarzuty w swojej książce pt. Wspinaczka. Uważał on, iż zna doskonale swój organizm i wie, jak zachowuje się on na tak dużych wysokościach. Podpierając się opiniami specjalistów, uznał, iż używanie tlenu przez kogoś, kto nigdy tego nie robi, jest ogromnym ryzykiem. W sytuacji, gdyby tlen w butli się skończył. Jego organizm mógłby bardzo źle zareagować. Uważał, że dużo lepiej poradzi sobie w razie jakiegoś zagrożenia, bez dodatkowego wspomagania.
Anatoli Bukriejew został oskarżony o nieodpowiedzialność. Jednak po jego stronie przemawia fakt, że jako jedyny, próbował ratować uwięzionych w burzy śnieżnej członków ekspedycji. Pomimo tragicznej pogody, wyruszał z obozu wielokrotnie, w poszukiwaniu zaginionych osób, ryzykując przy tym własnym życiem. Anatoli Bukriejew nie robił nigdy z siebie wielkiego bohatera, nie szukał poklasku. Ta wyprawa nie była dla niego drzwiami do wielkiej kariery. Nie chełpił się swoim wyczynem. Uważał to za oczywistość i obowiązek. Z ekspedycji, na której był zatrudniony, nie licząc także innych przewodników, nie udało mu się uratować tylko jednej osoby. Reszta klientów zawdzięcza mu życie.
Jego książka to odpowiedź na zarzuty Krakauera. To nie jest przepiękna, malownicza opowieść. To twarde, napisane prostym językiem sprawozdanie zawodowego wspinacza. Choć książka jest przepełniona bólem, to jednak autor skupił się głównie na faktach, które pomogą zrozumieć nam co, stało się tam na górze. Krakauer niby rozlicza się ze swoich grzechów w książce, jak twierdzi, z wielu zachowań nie jest dumny. Jednak niezrozumiałym faktem dla mnie jest, dlaczego Jon Krakauer zadał sobie tyle trudu, by oskarżać kazachstańskiego wspinacza o brak odpowiedzialności, gdy ten tak naprawdę był bohaterem. Jego stronniczość i jakaś niezrozumiała wrogość budzi we mnie wątpliwość. Książka, która została napisana w przepiękny sposób, traci na autentyczności. Pomimo pewnie wielu słusznych zarzutów, które Krakauer kieruje do organizatorów, jego opinia na temat Bukriejewa wydaje mi się być niesłuszna. Szczęśliwym faktem jednak jest, że pomimo sławy pisarza Johna Krakauera, Anatoli w środowisku himalaistów jest niezaprzeczalnym bohaterem, a jego opinia w żaden sposób wśród nich nie została zachwiana.

Strasznie trudnym zdaniem okazało się, opisywanie tej historii, bez możliwości użycia wielu niesamowitych faktów. Jednak na uwadze mam osoby, które z pewnością będą zainteresowane pogłębieniem wiedzy na temat ekspedycji z 1996 roku. Nie jestem też żadnym ekspertem i to trzeba sobie powiedzieć otwarcie. Przed obejrzeniem filmu pojęcie o Evereście miałam żadne, a moja opinia jest w pełni subiektywna. Nie opiszę tutaj szczegółów ekspedycji, nawet gdybym chciała. Jednak ta historia obudziła we mnie niesamowitą ciekawość i miłość do literatury wspinaczkowej. Polecam się z nią zapoznać, potrafi trzymać w napięciu niczym najlepszy kryminał. Jeśli dotarliście aż tutaj, to gratuluję! Mam nadzieję, że poczuliście się zainteresowani!
Polecam:
źródło zdjęć: www.filmweb.pl, zieloniwpodrozy.pl, outsideonline.com
Mąż mi zaproponował ten film. Pomyślałam, co wspinaczki ?? Nie, nie … Kurcze film niesamowity!!! Obejrzałam 3 razy i za każdym razem wzruszył mnie tak samo mocno… Piękny 🙂
Ja poszłam na ten film w ciemno, nawet nie wiedziałam na co idę :P. Także też byłam w niezłym szoku :D.
Oglądałam film i muszę przyznać, że po mimo mojego złego nastawienia do filmu okazał się świetny. Polecam
Przyznam szczerze że nie znam tego filmu, bardzo mnie zainrtygowała twoja recenzja. Ja osobiście jestem zafascynowana Naszym alpinistą Kukuczką, zachęcam do zapoznania się z jego biografią. Pozdrawiam
Co?! Depresja po obejrzeniu?? Będę omijać ten film szerokim łukiem… Żartuję. I tak go obejrzę ;p 🙂
Pamiętam to jak, by to było wczoraj … Udało się mi namówić większą grupkę znajomych na wieczorne wyjście do kina. Jednym mówiąc, że to komedia, innym film dokumentalny o ekstremalnych sportach, a jeszcze innym że to kreskówka (paradoksalnie wszystko prawda).Gdy wchodziliśmy do sali.. panowała atmosfera zabawy, wszyscy byli radośni i nastawieni na zabawę. Musicie uwierzyć mi na słowo .. przez prawie trzy godziny, przez cały czas trwania seansu … nikt się odezwał, nie rozmawiał, nie śmiał (szaleństwo). Panowała cisza, pełne skupienie. Każdy z nas miał swojego przeciętniaka bohatera któremu kibicował np. John Hawks był listonoszem, a Naoko Morri była bizneswoomen, napawaliśmy się niesamowitymi widokami. Gdy seans się zakończył … cisza trwała nadal. Tak jak piszesz, że miałaś traumę przez kilka dni…. Też tak się czuliśmy, czułem – to nie mogło się tak skończyć – w głowie krążyły myśli:
Przecież to …. To zagraniczna super produkcja, a tam się zawsze wszystko dobrze kończy. To na pewno już koniec ? Skąd te napisy końcowe?! Chciałem aby reżyser zmienił zakończenie ..
Zabawne jest … że tydzień temu wybraliśmy się tyci grupką do kina na Szybkich i wściekłych 8 do kina (Statham Jason – jako niania i wujek pFFFF!) i wspominaliśmy dokładnie ten film, o którym tutaj dyskutujemy i śmialiśmy się z tej sytuacji o której napisałem powyżej .
Dla spostrzegawczych maniaków dobrego kina mam zagadkę.
Co łączy filmy Everest (2015) i Nienawistna ósemka (2015) ?
Jako podpowiedź – mogę nadmienić – że jak ktoś z was by Tatrach w Chacie Pod Rysami … to na 90% z tego korzystał .
Jeśli nasza miła Wandzia … nie wie co to jest … (a powinna). To zapraszam ją na wyjazd na Rysy od strony Słowackiej z miejscowości Popradské Pleso. Do samego schroniska „Chata pod rysami” jest tylko 9km … 4h spaceru z pięknymi widokami i możliwością spotkania rogatego beczącego Kamzika .
Co do obu książek, słyszałem od takiej jednej kobiety wielbiącej kolor fuksjowy, że są bardzo dobre i że warto je przeczytać. Zostały wpisane na listę, do przeczytania … lecz jeszcze nie udało się mi ich zdobyć … (A …. A może ktoś mi je pożyczy :P? – taka mała mobilizacja 😀 😀 do czytania).
Z twojego wpisu – dziwi mnie, i nie podoba się mi postawa Jon Krakauer … Jak to jest, i jak można smarować kogoś w książce. Nie rozumiem takiego podejścia ludzi.. takiego wytykania błędów ? Jeśli te błędy były .. to pytanie moje pytanie gdzie był i co robił, kutwa wtedy nasz Pan pisarz? Przyglądał się i miał to wszystko w poważaniu .. czy może uciekał na boczek i notował sobie niedociągnięcia?
Bo w moim odczuciu.. gdy widzi się, problemy … to się reaguje i stawia się im czoło, i je rozwiązuje. A nie ma się wszystkiego w takim miejscu, gdzie promienie słońca nie docierają.
Tak korzystając z okazji .. temat himalaizmu się pojawił po raz kolejny. To nasi rodacy nadal bardzo mocno działają . Na tapecie mają zimowe wejście na K2 – http://polskihimalaizmzimowy.com/
Można dowiedzieć się tam sporo ciekawostek ..
<3 Wiedziałam że mogę liczyć na Twój komentarz! :D
Kibel
Chyba mamy zwycięzcę konkursu. Niestety nikt nie przewidział nagród. 🙁
Nie kibel, a fantazyjka …
Odpowiedź poprawna, ale tylko w połowie. Pełna poprawna odpowiedź to: fantazyjka z widokiem na góry.
No klimat filmu super, książka również, ale ja się pytam…. Jak mogłaś zapomnieć o “Śmierć na Everescie”? 🙁 :O ten jakże trudny do zdobycia dla niektórych film jest jeszcze lepiej zrobiony jeżeli chodzi o wydarzenia z książki i bardxiej gorsko nie efekciarsko. Skoro każdy z komentujących tak przeżywał Everest to ja zapraszam do porównania z wspomnianym filmem przeze mnie. Można jeszcze raz w inny troszeczkę sposób przezyc te wydarzenia a i porównać różnice jakie były w roku 97 (wyprawa była 96) a w 2015
Pamiętałam, tyko że ten film to na osobny wpis. Pamiętasz jak przedstawili am Anatoliego? To wkurzające było 🙁
Masz jakiś namiar na ten film 🙂 ?
nie widziałam tego filmu i kompletnie nie wiem jak to się stało, że go przegapiłam. Muszę to nadrobić.
Oglądałam film i jeszcze raz go myśle go oglądnąć
Muszę looknąć, zachęciłaś.
Może kogoś zainteresuje to
Ostatni weekend na Evereście to sukcesy jednych wspinaczy, przeplatane tragedią innych.
Polak Janusz Adamski zdobył Mt. Everest od strony północnej, a następnie zszedł na stronę południową dokonując pierwszego polskiego i piętnastego światowego trawersu góry. Kilian Jornet, po samotnej wspinaczce bez użycia tlenu i poręczówek, również osiągnął szczyt.
3 wspinaczy, Roland Yearwood – 50-latek z USA, 50-letni Słowak Vladimir Strba i 54-letni Australijczyk Francesco Enrico Marchetti, niestety zostali w górach na zawsze.
Dodatkowo nadal trwają poszukiwania Ravi Kumara z Indii.
Ja to wszystko wiem 😀 jestem na bieżąco 😛
Inaczej być nie może.
Ale założyłem, że bloga czyta więcej osób ;P niż “JA” :P.
nie bądź taki skromny xD
Świetny wpis. Przeczytałam od początku do końca, choć film oglądałam. Kocham góry i wszystko co z nimi związane, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Akceptuję je takimi jakimi są, a idę w góry, bo … , bo są … To zdecydowanie moja krajobrazowa miłość i filmy, książki z nimi związane też są dla mnie wyjątkowe, choć te dramatyczne nierzadko sprawiają, że zalewam się łzami. Pozdrawiam serdecznie z Wietnamu 🙂
Dzięki za ciekawą analizę tematu.
Polecam film: Alive. Dramat w Andach oraz ksuążkę Nando Parrado: Cud w Andach. Oparte na faktach.
Film K2 również warto obejrzeć, ale to już fikcja.