Wiosna nie rozpieszcza. Majówka się zbliża, a pogoda ma się poprawić ponoć dopiero w niedzielę. Ciekawa jestem, jak będziecie się ratować, podczas deszczowej aury? Ja do zestawu parasolki i kaloszy dorzucam Wam ten wpis. Jest to lista książek, które mam zamiar przeczytać przez najbliższe kilka dni. Jest to lista 4 pozycji, których jeszcze nie czytałam, więc nie są to recenzje. Są to raczej moje osobiste powody, które przekonały mnie do wyboru akurat tych książek. Może ktoś z Was też je akurat będzie czytał, a może już czytaliście i napiszecie mi coś więcej na ich temat? Śmiało, bardzo jestem ciekawa Waszych opinii. Każda książka z listy zostanie w późniejszym czasie zrecenzowana przeze mnie w osobnych wpisach. Koniecznie też napiszcie, co znajduje się na Waszej czytelniczej liście na majówkę!
Pachnidło. Patrick Süskind
Nie wiem do końca, co pcha mnie do tej książki. Chyba taka moja wewnętrzna przekora. Nie przepadam za Francją, w żadnej epoce, a przecież tam dzieje się cała akcja. Jest jednak coś. Mrok, samotność i alienacja głównego bohatera zdają mi się mocno interesujące. Mam jeszcze jedno dziwactwo, mianowicie bardzo lubię czytać książki po obejrzeniu filmu. Czyli zupełnie odwrotnie niż większość ludzi. Bardzo mnie zawsze interesuje, w jaki sposób twórca filmu zinterpretował lekturę. Co uznał za ciekawe, co pominął, jak zobrazował dane sceny, dobrał aktorów itd. Cała ta interpretacja sprawia mi niemałą frajdę. Nawet jeżeli film nie należy do moich ulubionych. Tak też jest z Pachnidłem. Film widziałam dwukrotnie i nie robił na mnie specjalnie dobrego wrażenia. Oczywiście budził we mnie totalne obrzydzenie, czyli chyba taki zamysł miał twórca. Więc to ciekawość pcha mnie do tej lektury. Czy autor naprawdę potrafi doskonale zobrazować aromaty poprzez słowa? Czy główny bohater Jan Baptysta Grenouille naprawdę tak przeraża, czy może jego niezwykły talent budzi skryty podziw? Ciekawa jestem jak niemiecki autor Patrick Süskind zbudował tę postać, czy w filmie jest ona, chociaż minimalnie podobna do pierwowzoru? Przekonajmy się.
Prom do Puttgarden. Helle Helle
W przypadku tej książki są dwa czynniki, które sprawiają, że jestem jej bardzo ciekawa. Po pierwsze, jest to literatura skandynawska. Czyli to, co lubię najbardziej. Jeśli chodzi o twórczość Skandynawów, to są oni bardzo podobni do pogody u nich panującej. Ich emocjonalna aura wydaje mi się zawsze taka chłodna i oszczędna, jeśli chodzi o uczucia. To mnie zawsze mocno intryguje. Mam wrażenie, że nostalgia jest trochę moim bliskim sprzymierzeńcem. Jeśli miałabym się przeprowadzić do innego kraju, na pewno wybrałabym Skandynawię. Ich klimat maluje się w szarych kolorach, jednak jest w nich jakiś rodzaj wesołości. Ta proporcja jest mi bliska. Drugim czynnikiem, jest fakt, że dostałam tę lekturę w prezencie od mojej kuzynki, która jest kompletnym wariatem w dziedzinie książek. Jednak też przyznać się muszę, że dostałam ją już dawno temu, ale do tej pory nie miałam okazji się za nią zabrać. Ostatnimi czasy mocno wkręciłam się w literaturę wspinaczkową i trudno mi się od niej oderwać. Jednak ufam mojej kuzynce, jeśli chodzi o gust książkowy, więc na pewno warto sięgnąć po tę pozycję. Pogoda za oknem wręcz zmusza do tego wyboru. Według czytelników to kobieca literatura, trochę psychologiczna. Nie chodzi tu o wielce rozbudowaną, zawiłą fabułę, a o analizę głównej bohaterki, która zmusza do refleksji.
Barbie i Ruth. Robin Gerber
Natknęłam się na recenzję tej książki parę dni temu, na jakimś literackim blogu. Nie mogłam odnaleźć w historii przeglądarki, co to był za blog, więc jeśli ponownie na niego trafię, na pewno dopiszę Wam link. Recenzja była dobra, w innym przypadku nie skusiłabym się za nic na tę lekturę. Moja pierwsza reakcja po zobaczeniu okładki brzmiała „O matko, Barbie, uciekajmy!” Nie dlatego że w dzieciństwie nie lubiłam lalek, bo było wręcz przeciwnie, ale dlatego, że nigdy nie zastanawiałam się, kto jest twórcą tej najsłynniejszej na cały świat lalki i pomysł czytania o Barbie mnie trochę przeraził. Dodatkowo podświadomie mogłam myśleć, że był to pewnie jakiś piekielnie bogaty mężczyzna, który mieszka w wielkim białym domu, z trzydziestoma sypialniami i pełną służbą. Przecież czasy zawojowane przez lalkę Barbie to czasy mężczyzn. To oni wiedli prym w świecie biznesu. Kobiety nie miały szans na karierę. Jest to jednak biografia Ruth Handler. Kobiety, która z niezwykłą siłą i determinacją próbowała wejść w męski świat, udowadniając, że kobiety też mogą sobie w nim świetnie radzić. Zaskakującym faktem jest to, że twórczyni lalki Barbie ma polskie korzenie! Mnie to wystarczy, bym została przekonana do przeczytania. Która z nas nie jest ciekawa, kim jest twórczyni lalek, które wszystkie kochałyśmy nad życie w dzieciństwie? Czy jest jakiś mocniejszy symbol popkultury niż Barbie?
Chata William Paul Young
Szukając jakichkolwiek informacji na temat tej pozycji, wiele osób pisze, że ta książka to pewnego rodzaju polecajka. Książka, która swoją tematyką troszeczkę odstrasza, wiele osób obawia się religijnej tematyki, ludzie boją się Boga, jeszcze by się do Niego przypadkiem przekonali, zrozumieli jakieś mechanizmy i co wtedy? Lepiej odłożyć i nie tykać. Jednak większość osób opowiada o niej w jakiś mistyczny sposób. Nie jest to ponoć żadna propagandowa lektura nawołująca do wiary, a historia człowieka, który zadaje takie same pytania, które my wielokrotnie sobie zadajemy, a także wpada w takie same zwątpienia jak my. To nie jest podręcznik, a fabuła. Także spokojnie. Jakiś rodzaj dobrej aury jest w tej książce, która sprawia, że ludzie przekazują ją sobie z rąk do rąk. Ja natknęłam się na nią w moim domu niechcący, kompletnie nie wiem, skąd się w nim wzięła i od kogo jest, ale lubię wierzyć, że nic nie nie jest przypadkiem, także jestem mocno zainteresowana, czy faktycznie jest taka, jak opisują ją czytelnicy. Może jest to jakiegoś rodzaju poradnik? Kto wie.
Ciekawe zestawienie 🙂
Z tych książek znam tylko Pachnidło, ciekawa jestem czy Ci się spodoba.
Pachnidło oglądałam i przez to jest teraz na mojej liście “to read”. A Chatę szczerze polecam – jest świetna, filozoficzna, ma to coś.
Co prawda jestem fanem fantastyki ale “Chata” może mi się spodobać 🙂 Fajnie, że coś przygotowałaś na majówkę, ponieważ mamy tak okropną aurę, że książka to naprawdę świetne rozwiązanie 🙂
Pachnidlo mnie zachecilo i Chata. Wyzwanie na najblizszy miesiac 🙂
Kojarzę tylko “Pachnidło”, ale “Barbie i Ruth” brzmi ciekawie. Ja wczoraj zakończyłam zakończyłam Susan Sontag i jej ” Widok cudzego cierpienia” więc teraz zabieram się za “SEO czyli sztuka optymalizacji witryn dla wyszukiwarek”, jak przez to przebrnę (ma jedyne 800 stron specjalistycznego bełkotu) to wybiorę sobie coś lekkiego :D.
O matko! Ja chyba się nie podejmę tego przez najbliższy rok. Zostanę nieświadomą blogerką z niszy :D:D;D
Kurcze Pachnidlo..! po obejrzeniu filmu chcialem to przeczytac, ale poki co nie było mi dane. Moze sie w koncu uda? ;>
Ale do sedna. Film i obrzydzenie? film był genialny. Nic tam nie było jakiegos niesmacznego. A pomysl na morderce zapachów.. ajc 😀 i to zdobywanie ampułek.. kurde geniusz. Te sceny jak dopada swoja pierwszą ofiare.. on sam był ofiarą,. ta jego niepełnosprawnosc.. i ten zmysł węchu. Ta wizja stworzenia tego co chcial… narracja w filmie.. film ogladalem w dniu premiery a mam go w glowie jak teraz sięgam jakbym ogladal go wczoraj. Jesli ksiazka bedzie jeszce lepsza to kurde warto.
Zacznij od tego !!! i skoncz na 2 maja 😛 i podziel sie wrazeniami miedzy filmem a ksiazka!
Ja tez mam jebca na punkcie zapachów. 😀 i tez czuje te zapachy tak bohater tej ksiazki czy filmu 😀
W tym filmie tylko brud francji i brudne paznokcie mi przeszkadzaly 😀 nie pasowalo to do kunsztu “artysty mordercy” 😀
Przecież mogę Ci ją poczytać!!
Fajny zestaw. Pachnidło i Chata zaliczone 🙂 Zaciekawił mnie tytuł Prom do Puttgarden- dzięki za lekturę 🙂 Pozdrawiam
Fajne zestawienie 😀 musze zapisac kilka tytułów 🙂
W planie majowkowym jest książka popularnonaukowa Bill Bryson ~ W domu. Czyli krótka historia rzeczy codziennego użytku. Ale no, wiadomo jak to z tymi planami bywa. Pogoda jak dotej pory sprawia mi psikusa … i.nie chce się rozpadac.
Niech pada, ale niech świeci słońce.
Tak się zastanawiałam czy coś dla siebie znajdę w Twoich propozycjach. A tu te trzy pierwsze brałabym na już! 😀
Pierwsze bo Francja (Ty czytam, że nie lubisz). Druga – eeej też chciałabym mieszkać w Skandynawii! Dawaj obie się tam kiedyś przeprowadzimy! 😉
A trzecia pozycja, do której po okładce miałam nieciekawe odczucia, ale czytam o niej słów kilka i też mi się podoba, więc chętnie bym sięgnęła 🙂
PS. pierwszy raz chyba słyszę, że ktoś lubi na odwrót, najpierw oglądać, później czytać 😉
Pozdrawiam cieplutko, KINGA na Wieszaku 😉
<3 Jak zabierzesz te piękne zielone spodnie to ja bardzo chętnie się z Tobą tam przeprowadzę, w sumie nawet jak ich nie weźmiesz. Byłoby mega!
Wiem że z tym czytaniem odwrotnie jestem dziwna, ale już to zaakceptowałam :DD <3 :*
Widzę, że obie nie należymy do grona miłośniczek Francji. Mam dokładnie to samo – nie przepadam za ichniejszym stylem, muzyką, językiem i klimatem. Po “Pachnidło” pewnie w życiu bym nie sięgnęła, gdyby nie to, że było na liście obowiązkowych lektur na zajęciach z literatury współczesnej. Przeczytałam błyskawicznie i spodobało mi się bardzo. Filmu z kolei nie widziałam i chyba lepiej, gdy tak zostanie 😉
Toż to jestem zaskoczona. Z tych książek to znam tylko Pachnidło 🙂
Książka o Barbie? 🙂 Hmmm.. Mam kubek, i chyba na razie mi to wystarczy. Ale ta Chata, brzmi ciekawie, gdyż uwielbiam taką tematykę. Nie mam teraz zupełnie czasu na czytanie, ale po tą Chatę muszę sięgnąć, bo zaciekawiła mnie. Ty mnie zawsze czymś zarazisz 😀 hah!